Drodzy Czytelnicy! Wpis jak zawsze zaczynamy od meldunku z obecnego miejsca przebywania. Pozdrawiamy zatem serdecznie z pokoju w stylu Ludwika XVI w boliwijskiej wiosce Uyuni. Już jutro jedziemy zwiedzać największe solnisko na świecie, tymczasem porcja wrażeń z pobytu w La Paz 🙂
Naszą wizytę w najwyżej położonej stolicy na świecie do najłatwiejszych nie zaliczymy. Mieszkaliśmy na przedmieściach La Paz, w dzielnicy El Alto, położonej na wysokości 4100 m n.p.m. Zwykły śmiertelnik, który na co dzień przebywa na nizinach, nie ustrzeże się choroby wysokościowej. Nasze pierwsze doznania z boliwijskiej stolicy to ból i zawroty głowy czy drętwienie rąk. Ze względu na rozrzedzone na tej wysokości powietrze, każdy wysiłek fizyczny, nawet prosty spacer, wiąże się z zadyszką. Nie pomagały też warunki lokalowe i pogodowe… 🙂 Dane nam było mieszkać w jednym pokoju z 3 innymi osobami (dzieliliśmy dwa łóżka), w którym temperatura w nocy spadała poniżej 15 stopni. O gorącym prysznicu też można było pomarzyć. Zasmarkani, z bolącymi głowami i gardłami wyruszaliśmy w miasto. Teraz, po przydługawym wstępie, właściwa część wpisu…
Mimo wszystkich wspomnianych niedogodności, zgodnie twierdzimy, że La Paz to jedno z najpiękniejszych miejsc, które widzieliśmy do tej pory. Na pierwszy rzut oka jest bardzo niegościnne, położone w dolinie i na jej zboczach, bardzo zatłoczone i głośne. Ma jednak niepowtarzalny klimat, z pięknymi cholitami w gustownych melonikach i życiem, które od świtu toczy się na ulicach. Już od rana w powietrzu unosi się zapach smażonego kurczaka czy ryb, a pucybuci za grosze szorują buty zabieganym mężczyznom. Turystę ucieszą też ceny jedzenia. Dwudaniowy boliwijski obiad (duże porcje!) z napojem to koszt ok. 7 zł.
Najbardziej charakterystycznym elementem stolicy jest kolejka TELEFERICO, którą traktować można jako naziemne metro. Trudno byłoby pokonać półkilometrową różnicę wysokości bez tego wynalazku 😉 Miasto stawia na rozwój sieci kolejek, póki co istnieją trzy linie, w planach są kolejne cztery. Widok na miasto z tej perspektywy jest OSZAŁAMIAJĄCY! My podróżowaliśmy kolejką niczym autobusem, zarówno w dzień, jak i w nocy. No i jeszcze ta cena! Całe 1,60 zł za 10 minut radości 🙂
Okolice La Paz są równie malownicze, co samo miasto. Udało nam się zobaczyć tzw. Dolinę Księżycową. Krajobraz rzeczywiście był kosmiczny 😉 Po drodze zobaczyliśmy też bogate przedmieścia pozbawione architektonicznego nieładu, który charakterystyczny jest dla ścisłego centrum. W La Paz prawidłowość jest następująca: bogatsi żyją w dole niecki, gdzie klimat jest bardziej przystępny, im wyżej, tym biedniej. My mieszkaliśmy na samym szczycie i na wszystkich bogaczy patrzyliśmy z góry!
Jutro nasz piąty dzień na wysokościach. Jesteśmy zaprawieni w bojach i odstawiliśmy Nimesil ( http://drogadosiebie.pl/leki-refundowane/nimesil/ ) 🙂 Uyuni, w którym teraz jesteśmy, położone jest na 3800 m, ale nie robi to już na nas żadnego wrażenia 😉 Po wizycie w miejskiej dżungli jutro prawdziwa przyrodnicza uczta!
Słonecznego weekendu!